FRAGMENTY I CYTATY



Cytaty z książki

„Raven” Joanny Jarczyk


Już nic nie można było zrobić, bo zostały naznaczone przekleństwem swej Królowej. Jak cały las, który był i pozostanie jej domem.



– Możesz powiedzieć, o co chodzi? – Chodzi o to, że jakieś pół godziny temu obok mojego domu pojawiło się mnóstwo policji i pogotowie. Mój ciekawski mąż poszedł tam zerknąć i… – urwała, bo brakło jej tchu. – I co? – Victoria nagle zrobiła się blada jak ściana. – Podobno znaleźli w lesie ciało młodej dziewczyny…



Doktor Prim przez wiele lat pracy w szpitalu psychiatrycznym nauczyła się, że rodzice nigdy nie mówili całej prawdy o domowych relacjach. Im bardziej patologiczna rodzina, tym bardziej starała się zachować pozory dobrych więzi, a rodzice – dobrego wychowania dzieci.



Niemal czuję martwy las, po którym krąży grzech. I krzyki, które rozdzierają się wśród drzew i łączą w jeden perfidny śmiech. Co się stanie z tymi, którzy tam błądzą? Czy pozostaną nadal uwięzieni? A co ze mną? Co ja mam robić?



– A czemu zostałaś psychiatrą? – Tym razem dziewczyna okazała duże zaciekawienie i widać było to w jej jaśniejących oczach. – Interesuje mnie ludzka psychika. Od zawsze chciałam zgłębiać jej zakamarki. – A jeśli coś przekracza ludzkie pojęcie?



– Czy jesteś w stanie określić, co zapoczątkowało taki stan? – Las. – Miriam odpowiedziała niemal z automatu, po czym wybałuszyła oczy, jakby wyjawiła jakąś zbrodnię (...).



Fotografii było mnóstwo. Prezentowały las w przeróżnych jego odsłonach, jednak na każdym zdjęciu pojawiała się również Miriam. Wszędzie wyglądała tak samo, jakby sesję robiono jednego dnia. Miała rozpuszczone włosy, mocny, ciemny makijaż, a usta pomalowane czerwoną szminką. Najbardziej przerażające było to, że miała na sobie jasną, tiulową sukienkę. Właśnie taką, w jakiej została odnaleziona półżywa.



Jest styczeń dwa tysiące czwartego roku, ale moja historia wzięła początek dawno temu. Może jeszcze zanim się narodziłam, może właśnie po to przyszłam na świat. Wiem tylko tyle, że od ponad dwóch lat jestem Raven i zostałam przeznaczona do tego, by umrzeć.



A Duch Lasu obserwował dziecię i odganiał z jej drogi leśne zmory, by jeszcze nie zawładnęły jej umysłem. Robił, co w jego mocy, prowadząc dziewczynkę tam, gdzie to wszystko się zacznie.



Powróciłam tam, gdzie było moje przeznaczenie, a leśny świat przygarnął mnie i naznaczył potęgą i mocą.




Wielu ludzi przemierzało ten las, wiele stóp dotknęło tej tajemnej ziemi, lecz żadne nie uszanowały jej tak jak ty, o Pani. Tylko tyś duszą stąpała, a sercem jednoczyła się z nami. I tylko ty jedna jesteś godna stać się naszą Królową.



Podchodzę bliżej, mimo że wiem, co tam zastanę. To dół w lesie, grobowiec tej, która zapoczątkowała leśną klątwę. Mimo to odsuwam dwie pierwsze deski i wpatruję się w dziurę. Przeszywa mnie zimny dreszcz, bo grób Ravenny Feather jest pusty.



Otworzyłaś mój grobowiec własną krwią, a kiedy znajdowałaś się pomiędzy życiem a śmiercią, sprowadziłaś mnie na ziemię.



– Tu ci nic nie grozi, nie musisz się niczego bać. – Nie. – Pokręciła szybko głową. – Nawet tu mnie dopadła.



Umarła w leśnym grobie, a jej dusza została pochłonięta przez otchłań piekła. Pradawna moc powróciła do naturalnego obiegu, lecz skażona została jej myślami i okrutną klątwą, którą zostawiła po sobie.



Aż w końcu stanęłam nad moim grobowcem i wiedziałam, że to koniec. Wewnątrz przeraźliwy chłód przeniknął moją duszę. Bałam się, drżałam na całym ciele. Zeszłam do grobu, a potem… Zagubiłam się…



Jeśli nie zmądrzeje i nie uwierzy moim słowom, Ravenna zacznie siać zniszczenie. Wiem, że tak będzie. Dopadnie mnie tutaj i dopiero kiedy będzie za późno, by mnie ocalić, wszystkim otworzą się oczy.



Dla ciebie, mój miły, zrobiłabym tak wiele. Ale czy wszystko? Czy zasługuję na śmierć dla twojego zbawienia? Chcę, byś był wolny, bym to ja mogła cię uratować.



Poprawia uścisk dłoni tak, że trzyma swoją ofiarę tuż przy nasadzie włosów, i z impetem zanurza jej głowę w rzece. Sekundę później uderza nią o kamienie, które zalegają na dnie. Raz po raz. Szybko. Raz po raz. Woda zabarwia się na czerwono, a dziewczyna próbuje walczyć.



– Skąd to pani ma? – Znalazłam w pokoju Miriam. Zdjęć jest o wiele więcej, więc już się nie wyprzesz. Odpowiesz za wszystko, co zrobiłeś mojej córce. – To nie ja je zrobiłem. – Nie? – Zaśmiała się nerwowo. – A kto? Może leśna zjawa?



Gdy przeczytała utworzony napis, poczuła dreszcz na plecach. Zdjęcia utworzyły jedno zdanie, które brzmiało: „Znajdziesz mnie w lesie”.



Nagle słyszę jęk, a im dalej się posuwam, tym jest wyraźniejszy. Przerażona jestem, lecz nie mam zamiaru się zatrzymywać. To dziecko, wiem. Kim jest ten chłopiec, którego płacz już niegdyś słyszałam?



Zjawy wychodzą ze ścian i suną ku mnie po wypolerowanej podłodze. Ta czystość ich nie zatrzyma, nie zatrzyma ich biel otoczenia. Wystarczą lęk i strach z dodatkiem rozpaczy, a osiągną cel. Widzę ich czarne ślady, są tak wyraźne, że rażą mnie w zmęczone oczy.



Właściwie nie wiadomo, kim była ta kobieta ani skąd się wzięła w miasteczku. Nie miała rodziny ani znajomych. Ale ludziom mówiła, że nazywa się Ravenna Feather i jest królową lasu.



Nie chcę być podglądana, nie lubię tego uczucia ciągłego wzroku na sobie. Nie potrafię całkowicie się rozluźnić i rzeczywiście odpocząć. Tak się nie da, kiedy ktoś patrzy



Gdybym umarła, wszystko by się spełniło. Klątwa zostałaby zdjęta, a las, Raffael i inne dusze byliby wolni. Wypełniłabym swe przeznaczenie i stałabym się wielka. Ale właściwie kim wtedy bym była?



Idę więc dalej, powoli sunę po podłodze, jak ten mały pająk na ścianie, który idzie razem ze mną. On jednak zawraca przy drzwiach i ucieka w drugą stronę. Ale ja już nie zawrócę, bo jest za późno.



Patrzę zdezorientowana na mężczyznę. Jest schizofrenikiem, wiem o tym, więc nie dziwi mnie jego zachowanie, ale za to bardzo niepokoi, jego spojrzenie wydaje się bowiem obłąkane. – Zdziwi się, gdy tu wróci – oznajmia. Tym razem pytam: – Dlaczego? – Bo będę martwy.



– To ty, Maks? – zadała pytanie, wlepiając wzrok w zamknięte drzwi, ale nie usłyszała żadnej odpowiedzi.



Jednak zamiast głosu stażysty kobieta usłyszała charakterystyczne skrzypnięcie sprężyn, jakby ktoś niespiesznie siadał na starym łóżku, dokładnie takim, jakie było niecałe trzy metry za nią.



– O Boże… – szepnęła sama do siebie, a potem wzięła do ręki liścik i rozwinęła go. Serce poderwało się jej do gardła, kiedy na białej karteczce znalazła napis: „Czekam na ciebie”.



Widzę to. Widzę moje przeznaczenie. Kawałek pustej przestrzeni, nie większy niż przeciętny mieszkalny pokój, pokryty zbitą ziemią, choć mokrą od deszczu. Gdzieniegdzie leżą rozrzucone przez wiatr jesienne liście, pognite, brudne i brzydkie. A pośrodku hałda ziemi, obok której wykopana jest prostokątna dziura. Mój wiekuisty odpoczynek. Mój grób.



To również skłoniło ją do przelotnych myśli o ponadnaturalnych siłach. Zwykle od razu je odrzucała, zastępując naukowym podejściem, jednak po ostatnich wydarzeniach musiała przyznać, że nauka nie miała odpowiedzi na wszystko. I to ją przerażało.



Przydrożne lampy były rzadko rozstawione, więc ciemność pochłaniała większość ulicy. Sprawiało to niepokojące wrażenie, jednak dla uciekinierów, którym udało się wydostać z psychiatryka, był to upragniony widok wolności.



Echo melancholijnego szeptu jakby przemawia wieloma głosami, nie jestem w stanie określić, czy przeważają mężczyźni, czy kobiety. Może w tym demonicznym zgiełku słyszę nawet dziecko? Jedno jest dla mnie jasne. Im jestem bliżej, tym głosy są wyraźniejsze, mimo że wydają mi się rozrzucone po całym lesie.



Jednak nawet tu jest taki obszar, który mnie przeraża. To jedyna strefa w całym lesie, która powoduje u mnie prawdziwe drżenie duszy. To punkt mojej śmierci.